piątek, 14 listopada 2014

Początek trójki, mwah!

Wciąż lekko zdezorientowana sytuacją sprzed parunastu minut dreptałam powoli w stronę domu.
Co do kurwy nędzy miało miejsce przed chwilą?!
Musiałam to wszystko na spokojnie poukładać sobie w głowie. Ten chłopak. Znowu. Siedział na drzewie. Na drzewie, na kurewskim drzewie! Uśmiechał się. Boże, jak on się uśmiechał… To był najcudowniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam. Ten bajeczny uśmiech zarażał wspaniałością teren w promieniu zapewne stu kilometrów. Jego uśmiech wyrył ślad w moim umyśle i najprawdopodobniej już nigdy nie pozbędę się z głowy jego widoku. Co jest ze mną nie tak?! Koniec. Muszę przestać. Devonne Chanel Moore, ogarnij się. To tylko uśmiech. Zwykły, najzwyklejszy uśmiech. Nie istnieje nic bardziej zwykłego niż ten uśmiech. Zachowujesz się jak obłąkana.
Albo może po prostu upojona tym uśmiechem.
Chryste, przestań.
Minęłam antykwariat i od domu dzielił mnie już zaledwie króciutki kawałek drogi. Stanęłam przed żelazną furtką i zaczęłam szukać po kieszeniach plecaka kluczy. Otworzyłam bramkę i krocząc po wyłożonej kamieniami dróżce, kierowałam się w stronę domu. Mamy jeszcze nie było, zresztą od rana wiedziałam, że nie mam co się jej spodziewać. Mamo, zapomnij o naleśnikach.
Po wejściu do domu zdjęłam w błyskawicznym tempie buty, zostawiając je porozrzucane po całym korytarzu i pognałam po schodach na górę. Wpadłam do mojego pokoju, trzepnęłam plecak w byle jaki kąt i rzuciłam się z impetem na łóżko. Zamknęłam oczy i próbowałam choć na chwilę się uspokoić i zapomnieć o tym całym czymś. Już prawie mi się to udało, już moje myśli zachodziły mgłą, gdy nagle:
- SKĄD ON DO KURWY NĘDZY MA MÓJ NUMER?!
SMS. Prawie o nim zapomniałam, w ogólnym przejęciu wyleciał mi on z głowy. Kto inny mógł mi go wysłać? Nikogo poza nami na dziedzińcu nie było. A treść wiadomości brzmiała, że ładnie wyglądam. W takim razie musiał mnie widzieć. To on. To on mi go wysłał. Skąd on, do jasnej cholery, ma mój numer?!
I wtedy doznałam przebłysku olśnienia. W dniu rozpoczęcia roku szkolnego wypadł mi iPhone, musiałam się po niego wrócić. Tegoż dnia także byliśmy na dziedzińcu tylko ja i on. Czy on jest jakimś jebanym hakerem, że w ten sposób udało mu się zdobyć mój numer?! I na co on jest mu w ogóle potrzebny?!
Kolejny dzwonek w głowie. Skoro on zna mój numer i wysłał do mnie wiadomość, to i ja znam w takim razie jego numer. O mój Boże.
Tego było za wiele. Leżałam na plecach, gapiąc się nieprzytomnie w sufit i resztkami sił próbowałam to wszystko ogarnąć. Nie dam rady. Po prostu, kurwa, nie dam.
I wtedy, na granicy świadomości, dotarła do mnie jeszcze jedna informacja.
- Napisał, że ładnie wyglądam.
***
- Panno Moore, kolejne spóźnienie w tym tygodniu. Kiedy kończy się ich limit?
Brzydka morda pani Rose spoglądała na mnie z zaciętością w oczach. Ta kobieta była zdeterminowana. Musiała, MUSIAŁA przecież jak najlepiej wykorzystać swoją szansę. Okazja do zmieszania z błotem „panny Moore” nie przytrafiała się przecież codziennie. Tylko od święta. Trzeba się nią rozkoszować i delektować najlepiej i najdłużej, jak to tylko możliwe.
- Przepraszam, pani Rose. Miałam dzisiaj drobny kłopot z dojazdem.
Zajęcia artystyczne. Kiedyś za nimi przepadałam. No właśnie, kiedyś.
 Oczy wszystkich uczniów były zwrócone w naszą stronę. No jasne, przecież nasze małe starcie było o wiele bardziej wciągające niż te jej nudne lekcje. Dzisiaj akurat padło na mnie, żeby dostarczyć biedakom jakiejkolwiek rozrywki.
 - Drobny, powiadasz? A więc piętnaście minut spóźnienia to dla ciebie drobnostka, panno Moore? A gdyby zdarzył ci się wypadek, młoda damo, i karetka dojechałaby w piętnaście minut a nie w pięć, to też byłby dla ciebie „drobny kłopot z dojazdem”?
O czym ta kobieta, do diaska, pieprzyła? Jaka karetka? Ta rudowłosa flądra postradała zmysły.
- Mam to odebrać jako groźbę, pani Rose?

6 komentarzy:

  1. ,,- Mam to odebrać jako groźbę, pani Rose?"
    Hahaha. Okay, to wygrało tę część tego rozdziału. >>>

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę może od tego, że tak baaardzo bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Twój komentarz u mnie na blogu, że od razu zaczęłam czytać. :)))) Miło, że dodałaś też te początkowe rozdziały, bo mogłam sobie przypomnieć akcję. Minęło naprawdę sporo czasu i już zaczynałam tracić nadzieję, że kiedykolwiek wrócisz. A tu proszę. Jak miło. <3 Dlatego mam nadzieję, że ten powrót nie jest tylko chwilowy i że już na stałe do nas wróciłaś (albo raczej: wrócisz, bo pisałaś o grudniu). :)
    No ale już przechodząc do treści rozdziału. :)
    Miałam taką samą myśl jak Dev (Devonne - pisałam, jak bardzo podoba mi się to imię?). Początkowo faktycznie, dziwiłam się, skąd on miał ten numer, ale potem połączyłam fakty i doszłam do takiego samego wniosku, co główna bohaterka. Ale ja w tych swoich przypuszczeniach pójdę dalej, bo domyślam się, że tym tajemniczym chłopakiem jest Zayn. :D Ten opis w pierwszym rozdziale po prostu idealnie do niego pasuje. ;)
    Hazz jest świetny w tym opowiadaniu. <3 Ja też bym chciała takiego przyjaciela. :3
    No i ta kłótnia z nauczycielką... Haha. :D Chyba już dawno pisałam, że uwielbiam Twoje poczucie humoru, ale i tak to napiszę. Uwielbiam Twoje poczucie humoru. :D Poza tym sposób, w jaki opisujesz poszczególne sytuacje jest naprawdę świetny i wcale nie nudny. Nawet jeśli nic wielkiego się nie dzieje, bardzo przyjemnie się czyta. <3
    Pozdrawiam i już czekam na kolejny rozdział. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak kocham Twoje komentarze i jak miło mi się je czyta. :) To motywuje strasznie strasznie, więc oby tak dalej. :D
      Wiesz, powiem Ci, że ja też z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, haha. x

      Usuń
  3. Noooo, ten chłopak to - jak widać, trochę nagrabił sobie na samym początku u Dev, nono. A pani Rose niech się wypcha dżemem, bo chyba zgłodniała. >D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. 36 year old Senior Editor Xerxes Tear, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Handball. Took a trip to Abbey Church of Saint-Savin sur Gartempe and drives a Ferrari 250 GT Series 1. na na tej stronie internetowej

    OdpowiedzUsuń
  5. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń